L`Oreal Professionnel, Mythic Oil (Odżywczy olejek do włosów)

L`Oreal Professionnel, Mythic Oil (Odżywczy olejek do włosów)


Hejka Kochane,
dzisiaj chciałam Wam opowiedzieć o produkcie, który stał się moim numerem jeden w obecnej pielęgnacji włosów. Olejek marki Loreal,Przyznaję byłam nastawiona dość sceptycznie do niego, ale jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Produkt jest wyjątkowy i muszę Wam o nim opowiedzieć :) 






MOJE WŁOSY:
są zdrowe i zadbane, ale niestety są dość suche na końcach, co jest moją zmorą i z czym walczę o dawna. Owszem posiadam produkty, które działają i do których wracam, ale która z nas nie lubi testować nowości?! :) Wracając do meritum, włosy jasne/rozjaśniane są bardziej narażone na szkodliwe promieniowanie UV poprzez małą ilość barwnika. Niestety lato to nienajlepszy czas dla moich włosów, Zawsze po powrocie z wakacji, muszę stawiać na mocną regeneracje: słońce, sól, chlor i wiatr im nie służy... Włosy stają się szorstkie, matowe,a łuski nieestetycznie się rozchylają. Z ratunkiem zawsze przychodzą oleje, ale znalazłam na to lepszy pomysł. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Dlatego skosiłam się na odżywczy olejek Mythic Oil i teraz codziennie odżywiam włosy, nie czekają aż wyschną na wiór :) 








To co wyróżnia ten olejek na mojej półce, to przepiękne opakowanie. Szklana, ciężka butelka, sprawia, że produkt sprawia wrażenie luksusowego. pompka dozuje optymalna ilość olejku, nie zacina się i nie psika. Pojemność to 100ml. Mam jednak wrażenie, że olejek starczy na bardzo długo, bo jest wydajny.
Olejek znajdziecie -----> TUTAJ










ZAPACH:
bardzo przyjemny i elegancki lekko orientalny i zmysłowy. Rewelacyjnie utrzymuje się na moich włosach, mogłabym mieć masełko do ciała o tym zapachu :) 




KONSYSTENCJA:
jest to bardzo delikatny, lekki olejek, który wchłania się w nasze włosy dosłownie w kilka chwil. Nie oblepia ich, nie przetłuszcza, jest niewidoczny. Nie ma tutaj mowy o niepożądanym efekcie, który otrzymujemy po zastosowaniu "jedwabiu" do włosów... Producent, zaleca użycie 2-3 pompek, ja używam około 7 :) 











OD PRODUCENTA:


Mythic Oil to uniwersalny olejek upiększający, który dostosowuje się do każdego rodzaju włosów.

Jego wyjątkowa formuła wzbogacona została w olejek z awokado i pestek winogron. Ten produkt o wszechstronnym zastosowaniu dyscyplinuje włosy i nadaje im blask. Inspiracją do stworzenia olejku jest wyjątkowa magia orientalna, która czyni go kosmetykiem budzącym pożądanie ze względu na konsystencję oraz intensywne działanie.
Formuła wzbogacona w 2 wyjątkowe olejki, dla miękkości, zdyscyplinowania i rozświetlenia włosów: 
- olejek avocado, który jest bogaty w witaminy A, B1, B2, D i kwasy tłuszczowe Omega 3 i 6. Olejek z awokado jest naturalnie lekki. Posiada właściwości odżywcze i rozświetlające włosy;
- olejek z pestek winogron. Słynny ze swoich właściwości odżywczych i przeciwutleniających, olejek z pestek winogron
posiada wysoką zawartość kwasów tłuszczowych w tym kwasu linolowego.
Olśniewające rezultaty: intensywne odżywienie, spektakularne rozświetlenie, miękkość włókna włosa i ułatwione suszenie.
Ochrona przeciw puszeniu się włosów














MOJA OPINIA:
Olejek jest niesamowicie delikatny, odżywia i regeneruje, jednocześnie nie obciążając, nie oblepiając naszych włosów. Sprawia, że są one wygładzone, lśniące, gładkie i zdrowsze. Nie narzekam na ilość włosów, są one bardzo gęste  ciężkie, dlatego używam aż 7-8 pompek produktu, aby w pełni je pokryć olejkiem i rozpieścić :) Uważam jednak, że olejek sprawdzi się także na włosach cienkich i oklapniętych., ponieważ jest bardzo lekki! Nie będę tutaj pisała o łatwości rozczesywania itp to oczywiste, że po każdym tego typu produkcie, szczotka łatwiej sunie po włosach. Ten olejek jest inny, z każdym użyciem włosy są w lepszej kondycji, nie wiem czym to jest spowodowane... chyba systematycznością w używaniu olejków. Przyznaję na olejowanie czupryny rzadko teraz znajduję czas i ochotę niestety.... A Taki gotowy olejek jest szybki i łatwy w użyciu. Moje włosy po użyciu Mythic Oil stają się bardziej lejące, łuski są domknięte, a  puszenie wyeliminowane. Włosy bardzo ładnie lśnią, a zawsze powtarzam, że u  blondynek nie jest to takie proste :) Moje włosy są sypkie, lżejsze, pełne witalności, pięknie pachną i stanowią prawdziwą ozdobę. Nie mogę wyjść z podziwu ile dobrego i w jak krótkim czasie ten olejek zrobił dla moich włosów. Stosuję go po każdym myciu w obfitej ilości, oraz nakładam na same końce w kolejne dni. Włosy są wygładzone i czasami, dosłownie gumka z nich zjeżdża, cudowne uczucie. Dziewczyny z puszącymi się włosami wiedzą o czym mówię. Ja jestem totalnie oczarowana i wiem, że ten produkt na stale zagości w mojej pielęgnacji. Cena produktu to około 45zł. Znajdziecie go w sklepie GOBLI :) 




Fioletowa kreska... Czemu nie?!

Fioletowa kreska... Czemu nie?!



Hej Kochane,
od kiedy mam zajęcia z wizażu więcej czasu poświęcam kolorówce i bawię się makijażem. Nie szaleje za bardzo, bo na co dzień  nie wypada mieć dramatycznych rzęs i brokatu, ale sprawia mi to coraz większą przyjemność :) Dzisiaj kolejna odsłona kreski w moim wykonaniu, tym razem postawiłam na fiolet, który fajnie podkreśla zieleń moich oczu ;) Fiolet to taki kolor, po który sięgam najczęściej zaraz po beżach i chłodnych brązach :) 










Kreski wykonałam przy pomocy eyelinera marki Eveline, z polecenia CallMeBlondiee :) Zakochałam się w tym produkcie, kolor jest intensywny, nie robi "dziur" łatwo się go nakłada i bez problemu zmywa :) Posiadam wersje czarną i fioletową ale zamierzam dokupić także kobalt, do wakacyjnej, wariackiej kreski ;) 









Jeszcze nie jestem mistrzynią w robieniu kresek, ale czuje, że mam coraz pewniejszą rękę, za rok będę już mistrzynią ;) 







Na ustach, moja nowość i ostatni ulubieniec... Pomadka w płynie od KOBO Matte Liquid Lipstick i choć nie zgadzam się, że to mat... Kolor pokochałam od pierwszego razu, to taki lepszy kolor moich naturalnych ust :) Jest dość nautralna i pasuje do każdej karnacji i większość makijaży :) 








Nosicie kolorowe kreski, czy stawiacie na klasyczną czarną kocią kreskę?! Ja kocham czarne kreski i nosze je od lat, ale na wiosnę zachciało mi się odrobiny koloru :) Buziakiiiii
 fuchsia future- pierwsza wiosenna stylizacja

fuchsia future- pierwsza wiosenna stylizacja


Hej Kochane,
po roku nieobecności, wracam ze "stylizacjami" wiosną i latem, łatwiej mi o zdjęcia, ponieważ każdy wolny czas spędzamy poza domem. Nie ma także ryzyka, że dostanę zapalenia płuc, prezentując Wam szyfonową koszulę w lutym ;) Mój strój jak zawsze klasyczny i prosty, ale taki mój :) Kiedyś ktoś powiedział mi, że z fuksją mi do twarzy, zatem w tym sezonie zdecydowałam się na koszulę w tym kolorze. Od razu ją pokochałam, wydaje mi się (dość nieskromnie)  że pasuje do mnie ten odcień, a Wam jak się podoba?! :) 







































koszula- Vila
spodnie- Bershka
kolczyki- Yes
torebka- Mohito
Balerinki- nie pamiętam :) 
Vitamin C mikrodermabrazja - Eco Receptura  Stara Mydlarnia

Vitamin C mikrodermabrazja - Eco Receptura Stara Mydlarnia


Dzisiaj słów kilka o produkcie bardzo małym, bardzo niepozornym o kuszącej nazwie i wspaniałych obietnicach. Mianowicie zaprezentuję Wam mikrodermabrazję z witaminą C  pochodzącą ze sklepu Stara Mydlarnia... Brzmi dość interesująco prawda? A czy działa? Zapraszam dalej :) 






Słów kilka od producenta: 
Idealny produkt do mikrodermabrazji twarzy na bazie surowców naturalnych posiadających Ecocert. Dobrze złuszczające mikrocząstki usuwają martwe komórki skóry, sprawiając, że cera staje się gładsza i bardziej promienna. Widocznie spłyca głębokie zmarszczki oraz usuwa przebarwienia. Dodaje skórze jaśniejszy, bardziej promienny wygląd. Poprawia strukturę i odcień skóry. Pobudza mikrokrążenie, wyrównując koloryt skóry. Przygotowuje skórę do przyjęcia składników odżywczych zawartych w kremach i maseczkach.
Pojemność 150 ml










Po ten produkt sięgnęłam po operacji, kiedy moja cera dosłownie wariowała, suche płaty, sypiąca się skóra, a potem znowu zapchana. Istny koszmar za co winię narkozę niestety... Nie wiedziałam jak sobie z tym radzić, na szczęście otrzymałam paczkę, w  której znajdował się ten mały, niepozorny "słoiczek" Jak się później  okazało mój wybawca!



Zacznę od opakowania, które jest bardzo praktyczne i higieniczne (dzięki pompce). Dzięki temu, że jest przezroczyste, możemy kontrolować zużycie produktu, za to kolejny plus. Pojemność to 150ml, a cena to 39zł. Osobiście uważam, że ta pojemność, to aż za dużo. Produkt sam w sobie jest bardzo wydajny, a niestety ważność od otwarcia to zaledwie kilka miesięcy, trzeba się zatem spieszyć :) 








ZAPACH:
bardzo mi się podoba, jest lekki i świeży, lekko cytrusowy. Kojarzy mi się z wakacjami  :) 




KONSYSTENCJA:
przypomina lekki krem, ale nie dajmy się zwieść, wewnątrz zanurzone są miliony drobinek korundu, który odpowiedzialny jest za fantastyczne złuszczanie martwego naskórka. 













MOJE WRAŻENIA:
osobiście jestem oczarowana działaniem tego produktu! Drobinek jest całą masa, są przy tym bardzo ostre dzięki temu rewelacyjnie oczyszczają  moją skórę, Pozbywają się suchych skórek, martwego naskórka, resztek kosmetyków. Odblokowują pory, rozjaśniają koloryt cery i sprawia, że kolejne etapy pielęgnacji  lepiej się wchłaniają. Po pierwszym użyciu widziałam znaczną poprawę w wyglądzie mojej szalejącej po operacji cerze. Natomiast po drugim użyciu, trwale pozbyłam się suchych skórek i zwisających z czoła płatów brrr! Produkt jest bardzo mocny i może lekko szczypać, jednak w żaden sposób mi nie zaszkodził, nie podrażnił i nie spowodował drastycznych zmian. Ja osobiście lubię mocniejsze zdzieraki, bo wtedy mam pewność, że produkt zadziałał tak jak tego oczekuję. Ten produkt nie ma SLS, parabenów i innych chemicznych cudaków, jest wydajny, jest przyjemny w używaniu i co najważniejsze jego działanie jest widoczne. Niestety trzeba się spieszyć z jego wykorzystaniem, lub kupić z kimś na pół. Planuję ponowny jego zakup w przyszłości :) 




Kolejny raz z czekoladową paletka :)

Kolejny raz z czekoladową paletka :)


Hejka Kochane,
kiedy dwa tygodnie temu, pokazałam Wam moją nową czekoladową paletkę, nie wiedziałam jeszcze, że stanie się ona moim absolutnym ulubieńcem. Towarzyszy mi każdego dnia, bawię się nią na milion sposobów i za każdym razem jestem zadowolona. Kolory są tak dobrane, że każdy znajdzie coś dla siebie. Przewaga brązów, ale także złoto, odrobina fioletu i czerń. wszystko, dosłownie wszystko co zwykła zjadaczka chleba potrzebuje ;) Nie wiem dlaczego tak późno się na nią zdecydowałam, ale cieszę się ogromnie, że wreszcie jest w moim posiadaniu :) 







Zastanawiam się dlaczego moje makijaże zawsze wychodzą tak delikatnie, przecież dokładam i rozcieram, dokładam i blenduje. Zawsze wydaje mi się, ze już tyle warstw mam na twarzy. A potem fotka i wszystko wychodzi ahhh :) 





Nigdy nie przepadałam za złotem. ale ostatnio mam na nie szczególną ochotę,może kojarzy mi się z wakacjami i opalenizną... Hmmm tylko jakoś nie widzę ani jednego, ani drugiego hihih 








Cienie są niesamowicie aksamitne, bez problemu nabierają się na pędzelek i zostają na powiece. Jak na cienie w tej cenie nie osypują się jakoś strasznie, wiadomo jakiś pyłek opadnie, ale nie ma tragedii. Cienie, pięknie się blendują, można je rozetrzeć do delikatnej mgiełki :) 






Jeszcze raz powiem, to jest mój hit i ulubieniec tego miesiąca :) Polecam Wam każdemu, jeżeli jeszcze jej ni znacie. Paletkę możecie kupić np:  na stronie  http://www.perfumesco.pl/



Vianek! Peeling z pestek moreli

Vianek! Peeling z pestek moreli


Witam Kochane,
całą zimę się trzymałam, żeby teraz zachorować i to po całości gorączka, ból gardła, kaszel i katar, nawet włosy mnie bolą :( Oby szybko mi przeszło, bo podobno piękna pogoda nadchodzi :) A skoro zbliżają się piękne, słonecznie dni, warto już teraz przygotować na to naszą skórę. Jak wiecie jestem ogromną fanką peelingów i mogłabym kupić każde peeling świata, sprawia mi to tyle radości ;) Dzięki Marsylskie.pl poznałam kolejny rewelacyjny, naturalny i polski produkt marki Vianek. Jesteście ciekawe, jak się sprawdził, zapraszam dalej :)





Na stronie http://www.marsylskie.pl/ znajdziecie różne rodzaje peelingów marki Vianek, ja postawiłam na wersję odżywczo-wygładzającą.



Odżywczo-wygładzający peeling do ciała z drobno zmielonymi pestkami moreli oraz cukremzłuszcza martwy naskórek, wzmacnia i głęboko odżywiaOlej z pestek moreli i rokitnikowy dostarczają skórze dużej porcji witamin i przeciwutleniaczy, dzięki czemu zyskuje ona zdrowy koloryt i odpowiednią sprężystość. Apetyczny zapach sprawia, że masaż skóry staje się przyjemnością, a efekty widoczne są już po pierwszym użyciu.
















Bardzo podoba mi się szata graficzna produktów marki Vianek, przyjemna, sielska, polska. Ilekroć sięgam po słoiczek uśmiecham się. Opakowanie jest wygodne i szczelne, pojemność to 150ml, cena około 18,50

Zapach- Ahhh! brak mi słów aby go opisać, jest fantastyczny, ciepły i otulający. Kojarzy mi  się z zapachem ciasteczek owsianych z miodem. Mam ochotę go zjeść, niesamowicie przyjemny zapach, który dość fajnie utrzymuje się na mojej skórze :) 








KONSYSTENCJA- dość bogata, peeling trzeba wydobyć z opakowania, nie przecieka przez palce. Masaż wykonywany przy jego pomocy trwa dłuższą chwilę, nie jest to raz, dwa... Cukier rozpuszcza się powoli, a zawartość olejków, pielęgnuje naszą skórę. Łatwo się nakłada, bo ma dość masełkowatą konsystencję, nie mam też żadnego problemu z jego zmyciem. Drobinki są dość ostre i liczne, a to najważniejsze, bo po coś robimy ten peeling tak? Nie lubię produktów, w których dosłownie możemy policzyć drobinki. Jak zdzieraki, to konkretne :) 









DZIAŁANIE: 
peeling ma bardzo przyjemny i olejkowy skład, dla mnie to idealne połączenie. Produkt złuszcza i nawilża jednocześnie, po zabiegu przy pomocy tego peelingu, mogę zapomnieć o balsamie, czy maśle do ciała. Skóra jest bardzo nawilżona, jest gładka i delikatna w dotyku. Ponadto ten zapach... kuszący ciasteczkowy aromat :) Jestem niesamowicie zadowolona z tego produktu i w przyszłości z pewnością sięgnę po pozostałe warianty. 


MOJA OPINIA: 
serdecznie polecam Wam spróbować ten produkt, jeśli cenicie sobie naturalne, polskie i niedrogie produkty. Myślę, że latem szczególnie ważne jest złuszczanie używamy samoopalaczy, nadużywamy kąpieli  słonecznych, warto rozpieścić naszą skórę olejkowym peelingiem, który niesamowicie wygładza i odżywia naszą skórę. Opcja peeling zamiast balsamu przekonuje mnie w zupełności i polecam każdemu balsamowemu leniuszkowi. Poza tym aromat rozpieszcza zmysły, a o to chyba chodzi w naszym domowym spa, prawda?! :) 




Kosmetyki Oeparol, jak się u mnie sprawdziły?

Kosmetyki Oeparol, jak się u mnie sprawdziły?


Hejka,
przepraszam za kilka dni milczenia i brak odwiedzin na Waszych blogach, ale dużo się ostatnio działo. Na szczęście to już koniec i złapię nareszcie oddech :) Dzisiaj przedstawię Wam kilka produktów marki Oeparol, które niedawno odkryłam. Często spotykałam kosmetyki tej marki na Waszych blogach, ale ja dopiero teraz miałam możliwość je poznać :) 






Do testów otrzymałam trzy produkty, płyn micelrany, krem nawilżający, oraz jedwab do ciała... Krem od razu porwał mój mąż, a że mam on cerę bardzo suchą, zdałam się na niego. Także można rzec, że testy był rodzinne ;) 







To co ujęło mnie najbardziej to kosmiczne opakowanie kremu do twarzy. Okrągłe, zgrabne pudełeczko, które bardzo przyjemnie prezentuje się na łazienkowej półce. Szata graficzna produktów, jest dość minimalistyczna, czytelna i  świeża- podoba mi się :) 


Zacznę  od produktu, który polubiłam najbardziej, mianowicie płyn micelarny. Plus za opakowanie, w którym widzimy zużycie produktu! 








Uwielbiam testować płyny micelarne i mam ich hektolitry na koncie. Jedne są lepsze, drugie gorsze, ale płyn Oeparol to jeden z tych płynów, które szczerze mogę polecić każdemu, a zwłaszcza osobom o wrażliwych oczach... Sama nie mam większych problemów z oczami, ale ostatnio dokucza mi alergia i moje oczy są bardzo podrażnione i nawet lekko spuchnięte. Płyn jest ultradeliktany i przyjemny w stosowaniu, Nie pocieram oczu, wystarczy chwila i cały makijaż zostaje na płatku. Płyn nie pozostawia tłustej warstwy, efektu mgły na oku, czy tłustego filmu. Jest niezwykle delikatny, ale również skuteczny bez przeszkód zmywa eyeliner i mocniejszy makijaż. Bardzo delikatny, przyjemy i skuteczny produkt. 








Krem HYDROSENSE- krem intensywnie nawilżający, opakowanie, które jest urocze i bardzo fikuśne, zdobywa u mnie punkty :) Jak wspomniałam wyżej, krem przygarnął mój maż. Ma on bowiem bardzo suchą, wrażliwą i delikatną skórę, zatem kremy nawilżające to u niego produkty pierwszej potrzeby. Konsystencja jest odpowiednia, bowiem szybko się wchłania, nie zostawi tłustego filmu... Ja od siebie dodam jeszcze,  że konsystencja przypomina masełko i bardzo przyjemnie rozprowadza się na skórze. Bardzo szybko się wchłania i pozostawia przyjemne uczucie  nawilżenia. Niweluje ściągnięcie cery i wygładza. Krem jest bardzo wydajny, wystarczy go niewielka ilość, Ja narzekałabym jedynie na zapach, ale czasami warto wytrzymać tych kilka chwil dla lepszych efektów później ;) 



















Na sam koniec balsam do ciała, jak wiecie wielką fanką balsamowania nie jestem, częściej sięgam po masła i oleje. Ale oczywiście sprawdziłam działanie balsamu na swojej skórze. Balsam ma bardzo przyjemną, dość lekką konsystencję na mojej skórze wchłania się niemal natychmiast. Dla mnie to produkt idealny na lato i na poranne smarowanie ciała. Wieczorem, wolę cięższe formuły. Ale dla osób, które nie lubią mocno natłuszczonej skóry, ten produkt będzie bardzo przyjemny. Balsam jest wydajny, przyjemnie nawilża i wygładza skórę, staje się ona delikatniejsza. Lubię to w balsamach, ponieważ twarda woda może spędzić sen z powiek. Nie jest to dla mnie produkt niezbędny, ale ja po prostu nie jestem balsamową dziewczyną :) 










Całą trójkę używało nam się z bardzo przyjemnie, kosmetyki te mają całkiem przyjemne składy i są dostępne prawie w każdej aptece. Ich ceny też są bardzo przyjemne dla portfela, Jestem ogromnie zaskoczona płynem micelarnym i na stałe zagości on w mojej toaletce. Krem nawilżający, spełnia swoją rolę jest przyjemny, delikatny i działa. Sądzę, że mąż był na tyle zadowolony, że po wykończeniu zapasów, na pewno zwróci się do mnie z prośbą o uzupełnienie zapasów tego produktu :) Jestem ogromnie ciekawa pozostałych kosmetyków tej marki, a  także pozostałych serii. Co konieczne powinnam przetestować, podsyłajcie mi swoje typy :) Buziaki!




Bądź piękna z NUXE! Creme Fraiche de Beaute Maseczka nawilżająca

Bądź piękna z NUXE! Creme Fraiche de Beaute Maseczka nawilżająca


Witam Kochane,
jak wicie jestem fanką maseczek, dla mnie to podstawa pielęgnacji, bo czego nie da krem i serum, zapewni nam maseczka ;) Mam ogromne zbiory przeróżnych maseczek i sięgam po nie w zależności od potrzeb mojej skóry i jej wyglądu. Znalazłam produkt, w którym się zakochałam i koniecznie muszę się tym z Wami podzielić... Raz, dwa, trzy sekret w Nuxe tkwi :) 







Od Producenta:


Maseczka daje naszej skórze 24-godzinne nawilżenie i ukojenie, efekt cudownie świeżej skóry. Minimalizuje uczucia ściągnięcia, pieczenia i zaczerwienienia skóry. Zapewnia idealną równowagę między świeżością i komfortem.

Produkt posiada innowacyjną formułę o właściwościach emulgujących łączącą emolienty fazy oleistej z odświeżającą fazą wodną. Maseczka Crème Fraîche de Beauté o każdej porze dnia, nawet przed wielkim wyjściem, zapewnia piękny wygląd i dobry nastrój. Wystarczy tylko 10 minut delikatnego masażu twarzy i szyi. Nietłusta konsystencja umożliwia natychmiastowe wykonanie makijażu. Można również stosować ją na delikatne okolice oczu. Skóra staje się wypoczęta, świeża i elastyczna. 



Nawilżanie to podstawa pielęgnacji, dlatego uwielbiam wyszukiwać maseczki, które za zadanie mają nawilżyć, dotlenić, odświeżyć naszą cerę, Przynieść ukojenie, zminimalizować zaczerwienienia, suche placki i zapuchnięcia pod oczami... Tak! tę maseczkę, można stosować pod oczy. Dla mnie to rewelacyjne rozwiązanie















Bardzo podoba mi się opakowanie, lekka, miękka tubka, czytelna i skromna szata graficzna. Z łatwością wydobywa się optymalna ilość kosmetyku. A w celu wydobycia produktu do końca, wystarczy przeciąć tubkę. Maseczka ma pojemność 50ml i kosztuje około 50-60zł 






Maseczka ma przepiękny zapach, ja uwielbiam zapachy marki Nuxe, ale wiem, że sporo osób uważa je za zbyt męczące i mocne. Ja nie mam z tym żadnego problemu, uważam, że zapachy to już nieodzowny element tej marki :) 



KONSYSTENCJA:
bardzo delikatna i łatwa w aplikacji i zmywaniu. Maseczka po nałożeniu staje się praktycznie niewidoczna, nie robi z nas Shreka, albo innego potwora. Lekko zastyga, ale nie robi nam nieprzyjemnej skorupki. Maseczkę możemy nakładać o każdej porze dnia, bo z łatwością usuniemy ją płynem micelarnym. Ja uwielbiam także nakładać ja na całą noc. Spokojnie, nic złego się nie dzieje, maseczka mnie nie zapycha choć mam do tego tendencje. A robi tyle dobrego, że nie sposób się je j oprzeć :) 












DZIAŁANIE:
maseczka jest niezwykle delikatna, nie odczuwamy żadnego dyskomfortu, czy ściągnięcia podczas jej noszenia. A to co się dzieje po zmyciu maseczki, to dla mnie czysta magia. Przede wszystkim bardzo nawilżona skóra, która staje się niesamowicie gładka i miękka. W dotyku jest jak aksamit, mam ochotę ciągadle dotykać swojej twarzy, jest tak przyjemna....Skóra wygląda na mega zregenerowaną i wyspaną, to taka maseczka na wielkie wyjścia! Pięknie uspokaja, nawilża, niweluje suche skórki. Twarz wygląda jak wyprasowana... dosłownie wygląda na młodszą i zdrowszą. Uważam, że to świetny produkt po imprezie, lub dla młodych mam, które nie dosypiają. 5min z Nuxe i Wasza twarz będzie jak nowa. Mam te same odczucia po każdej aplikacji maseczki, wyraźne odżywienie, nawilżenie i wygładzenie, Jestem nią oczarowana i polecam Wam wszystkim wypróbować to małe cudo. Co więcej, maseczkę tę nakładamy także pod oczy, nic złego się nie dzieje, wręcz przeciwnie. Spojrzenie staje się świeże, lekkie, skóra wokół oczu jest nawilżona i drobne linie są wypchnięte. To chyba pierwsza maseczka nawilżająca, która tak mnie rozpieściła i mam nadzieje, że nie przestanie tego robić. Serdecznie ją polecam, jest bardzo wydajna, wystarczy niewielka ilość, aby pokryć nią cała twarz. Sięgam po nią dwa razy w tygodniu, ale mam ochotę na więcej ;) 

Produkt jest bardzo delikatny, nie uczula, nie zapycha, spokojnie nadaje się do każdej cery. Jest niezwykle uniwersalnym produktem, bo odpowiada każdej cerze i możemy ją stosować także pod oczy. Mamy kompleksową pielęgnację w małej tubce. Dla mnie rewelacja i proszę o więcej takich perełek :) 








Copyright © 2014 Do połowy pełna... , Blogger