Denko Listopad

Denko Listopad

Hej Kochane,
dzisiaj przyszła pora na pustaki w  moim wykonaniu. Niestety nie umiem zużywać kosmetyków tak regularnie jak bym tego chciała, chociaż naprawdę się staram. Czasami patrzę na Wasze posty i czuję się zawstydzona. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko tyle, że mam bardzo dużo kosmetyków, wiele produktów testuję w ramach współpracy. Otwieram kilka słoiczków kremu, balsamu itp. Wtedy dużo trudniej zużyć jeden do końca. Poza tym teraz jesienią stosuję inne kosmetyki i te z okresu letniego, czekają na przyszły sezon. Stąd denko jest niewielkie, ale jednak coś tam jest. Nie obiecuję poprawy, ale obiecuję, że jakieś kolejne denka się pojawią ;) 





EYELINER Wibo- mój ulubieniec. To moje już chyba 20 opakowanie i znowu do niego wrócę.

POMADKA ASTOR- jest to masełko, które daje na ustach lekki kolorek. Bardzo je lubiłam, świetne na okres wakacyjny KUPIĘ PONOWNIE 

POMADKA RIMMEL- kolejny produkt, który kupuję cały czas, to pomadka z serii Kate nr 101. Klasyczny, brudny róż, idealna na co dzień KUPIĘ PONOWNIE 

TUSZ ESSENCE- tusz, który jest hitem. Używałam go z ogromną przyjemnością, dawał świetny efekt na rzęsach KUPIĘ PONOWNIE 

CIEŃ INGLOT- jakiś cielisty kolorek już kupiłam kolejny w podobnym odcieniu

BAZA POD CIENIE AVON- bardzo lubię tę bazę. Łatnie utrzymuje cienie, podbija ich kolor, kosztuje grosze. KUPIĘ PONOWNIE, ponieważ baza z Hean to dla mnie porażka.









SUCHE SZAMPONY ISANA I BATISTE- oba bardzo lubię, ciągle do nich wracam . Ratują mi życie i nie wyobrażam sobie nie mieć ich w łazience KUPIĘ PONOWNIE 




ŻEL DO HIGIENY INTYMNEJ FACELLE- bardzo lubię ten produkt, ale głównie do zakwaszania moich włosów. Chociaż sprawdzają się także dobrze w swoim pierwotnym przeznaczeniu KUPIĘ PONOWNIE 



MYDŁO W PŁYNIE ISANA- bardzo przyjemne mydełko, fajny wakacyjny zapas. Udało mi się kupić dwa i na tym koniec, seria limitowana




PIELĘGNACJA CERY 9ulubiona dziedzina)

ARGANOWY KREM DO TWARZY- byłam z niego bardzo zadowolona, buzia była nawilżona i cudownie miękka. Szczegółowa recenzja produktu RECENZJA KUPIĘ PONOWNIE 


SZAŁWIOWY ŻEL DO TWARZY- czeskie kosmetyki, które sprawdziły się u mnie bardzo dobrze, mam nadzieje, że staną się tak samo popularne jak rosyjskie. Więcej o tym produkcie znajdziecie TUTAJ

KREM POD OCZY MADAME LAMBRE-  piękne opakowanie to po pierwsze, zostawiam je sobie, jaki bibelot na toaletce :) Co do samego działania, dobrze nawilża i chyba tyle. Szczegółowa recenzja Tutaj Mam mieszane uczucia wobec tego produktu. Krzywdy mi nie zrobił, ale efektu wow zabrakło NIE WIEM CZY KUPIĘ. 





PUDER BAMBUSOWY PAESE- bardzo lubiłam ten produkt, utrwalał makijaż na cały dzień, był bardzo wydajny, pięknie matowi i nie bielił twarzy. Teraz kupiłam puder ryżowy, ale ten KUPIĘ PONOWNIE

W zasadzie to denko, wyszło mi jak ulubieńcy, wszystkie produkty mi się sprawdziły, każdy z nich lubię i do każdego z niego wracam :) A jak u Was zużycia w tym miesiącu ? Jesteście zadowolone, czy tak jak ja ciągle nad tym pracujecie?
Dr Organic - organiczne serum pod oczy mleczko pszczele

Dr Organic - organiczne serum pod oczy mleczko pszczele

Hej!
Dzisiaj kolej na recenzję produktu pielęgnacyjnego. Kremy pod oczy to mój ulubiony kosmetyk, testuję ich bardzo wiele i największą wagę przywiązuję do stanu skóry pod oczami. Oczywiście o resztę także dbam, ale uważam, że skóra wokół oczu wymaga szczególnej troski. Im wcześniej zaczniemy, tym dłużej będziemy się cieszyć młodzieńczym wyglądem. Przede wszystkim nawilżanie, ale ja jestem już w takim wieku, że muszę rozglądać się za produktami, które robią coś więcej. Jakiś czas temu (myślę, że około trzech miesięcy temu) Marka Dr. Organic wysłała mi do testów dwa produkty. O jednym z nich mogłyście już przeczytać na moim blogu. Dzisiaj pora na prezentację kolejnego. Serum pod oczy z mleczkiem pszczelim, czy sprawdziło się u mnie? zapraszam dalej 





 Rewolucyjna, epigenetyczna, przeciwstarzeniowa kompozycja mająca w składzie organiczne mleczko pszczele, aloes, wosk gryczany, olej z papai, zieloną herbatę, olej z nasion bawełny, pantenol, Gotu kola (wąkrota azjatycka), propolis, miód, czerwoną koniczynę, wrzos, witaminę C, olej cedrowy, cytrynę, geranium, paczulę oraz olejki petitgrain (z liści drzewa pomarańczowego) i z drzewa sandałowego. Delikatny krem przeznaczony do odżywiania i wygładzania delikatnej skóry wokół oczu. Wspomaga eliminację zmarszczek i bruzd, oraz produkcję kolagenu. Redukuje opuchliznę i cienie pod oczami, ujędrniając skórę i zapewniając jej długotrwałą ochronę i nawilżenie.


OPAKOWANIE:
plastikowa tubka o pojemności 15ml. Aplikator, dzięki któremu łatwo i higienicznie wydobywamy produkt.Tubka jest miękka, kiedy krem będzie się kończył bez problemu można je przeciąć i wydobyć resztki kremu.








ZAPACH:
delikatny i bardzo przyjemny, troszkę przypomina mi zapach kremu do rąk marki Nuxe.


KONSYSTENCJA:
lekki krem, bardzo szybko się wchłania, idealny pod makijaż. Korektor dobrze się utrzymuje, nic się nie roluje. 








MOJA OPINIA:
ze względu na bardzo lekką i szybko wchłaniającą się konsystencję, serum to stosuję tylko rano. Produkt bardzo dobrze nawilża skórę pod oczami, z czasem stała się ona bardzo jędrna i napięta. Krem świetnie radzi sobie z opuchlizną i zasinieniami, które mi się zdarzają, kiedy czytam do późna. Zauważyłam, że skóra stała się gęstsza i wyraźnie rozjaśniona (zapewne za sprawą witaminy C) Spojrzenie jest świeże i wypoczęte. Jest to serum, także świetnie nadaje się także jako baza po mocno odżywczy krem. Ja jednak rezygnowałam z tego kroku, ponieważ nawilżenie jakie daje samo serum jest bardzo dobre. Bardzo podoba mi się to, że systematycznie stosowane faktycznie wzmacnia okolicę pod oczami. Skóra jest jędrna i pełna blasku. Zauważyłam lekkie wygładzenie zmarszczek mimicznych. Śmieje się oczami i niestety można zauważyć u mnie pierwsze zmarszczki, brrr brzydkie słowo ;) Serum jest bardzo wydaje, używam je od trzech miesięcy, codziennie rano i nadal mam połowę tubki. Wystarczy niewielka ilość, aby odżywić skórę pod oczami. Krem mnie nie podrażnił, nie uczulił. Troszeczkę obawiałam się reakcji na mleczko pszczele, ale nic złego się nie działo. Krem jest bardzo delikatny i myślę, że nadaje się także dla wrażliwców. Kosmetyki Dr. Organic są naturalne, nie mają w swoim składzie parabenów, sztucznych barwników i innych konserwantów. Lubię produkty tej marki i na pewno sięgnę po coś więcej. Krem możecie kupić tutaj w cenie 47,45 myślę, że to dobra cena. Taka w sam raz. Krem jest organiczny i niesamowicie wydajny. Lubie się z nim i kiedyś na pewno do niego wrócę. Póki co będę się nim cieszyć kolejne trzy miesiące.




Kosmetyczne zachcianki

Kosmetyczne zachcianki

Hej Kochane,
jakiś czas temu pokazywałam Wam, na jakie ubrania będę polowała w tym sezonie. Dzisiaj nadszedł czas, aby pokazać Wam moją listę zachcianek kosmetycznych. Znajduje się na niej kilka produktów, na które mam ogromną ochotę od dłuższego czasu. Skoro ta zachcianka nadal się utrzymuje i nie moja po tygodniu, to znak, że naprawdę chce i potrzebuję tych produktów :)




PODKŁAD
miałam się wybrać po niego do Rossmanna, odpuściłam, ale teraz przy najbliższej okazji go kupię. Słyszałam wiele pozytywnych opinii i jestem bardzo ciekawa, czy sprawdzi się także u mnie.

 

 PALETKA CIENI:
maluję się w bardzo neutralnych kolorach, nie lubię pstrokatych kolorów. Dlatego wydaje mi się, że ta paletka najbardziej do mnie pasuje. Jest bardzo uniwersalna i klasyczna.







PĘDZLE:
moja kolekcja pędzli nie jest zbyt imponująca, a te które mam nieco straciły fason. Musze uzupełnić braki, głównie w pędzelkach do powiek




KOREKTOR:
bardzo dobry i kultowy już kosmetyk, zatęskniłam za nim i ponownie pojawia się na liście zakupowej






POMADKA:
uwielbiam szminki Mac, od dawna mam ochotę na bardzo klasyczny odcień mianowicie Angel.




LAKIER:
marzę o klasycznym odcieniu Taupe, ze wszystkich marek to właśnie O.P.I oferuje kilka odcieni tego koloru.






PERFUMY:
Kors, chodzi za mną od dawna, oczywiście marzy mi się torebka lub zegarek (ale póki co nie da rady) Natomiast perfumy wydają się już bardziej osiągalne ;) Zapach to oczywiście Sexy Amber .


A Wy, stworzyłyście już swoją listę zakupową? Może czas napisać list do Mikołaja z prośbą o takie cudeńka ;) Pozdrawiam ciepło
FEG Eyelash Enhancer- Odżywka wzmacniająca rzęsy i stymulująca ich wzrost- Zapowiedź testów

FEG Eyelash Enhancer- Odżywka wzmacniająca rzęsy i stymulująca ich wzrost- Zapowiedź testów

Hej Kochane,
dzisiaj przychodzę do Was z zapowiedzią , dostałam możliwość przetestowania odżywki do rzęs. Jest to pierwszy tego typu produkt, który przetestuję. W zapasach czekają inne odżywki, ale swoją przygodę w walce o piękne i długie rzęsy rozpocznę z FEG. Jestem niesamowicie ciekawa czy odżywka faktycznie wypłynie na moje rzęsy i sprawi, że staną się one pięknym wachlarzem. Czy któraś z Was miała kiedyś tę odżywkę, jakie są Wasze spostrzeżenia na jej temat? Postanowiłam zacząć testy od poniedziałku, czyli od wczoraj, mam nadzieje, że na efekty nie będzie trzeba długo czekać :)








Odżywka posiada zestaw specjalnie dobranych składników, które nie tylko głęboko odżywiają, wzmacniają rzęsy, ale także stymulują ich wzrost. Efekt można zauważyć już po ok. czterech tygodniach systematycznego stosowania preparatu.
Składnikiem odżywki FEG, odpowiadającym za wzrost rzęs jest Bimatoprost. Ta substancja jest stosowana od wielu lat w okulistyce. Zaobserwowano, że u pacjentów leczonych preparatami zawierającymi Bimatoprost wystąpił nadmierny wzrost rzęs. Ten fakt wykorzystali producenci odżywki FEG, umieszczając Bimatoprost w składzie kosmetyku. Składnik ten stymuluje wzrost rzęs (indukuje fazę ich wzrostu) oraz hamuje proces wypadania.
W składzie FEG znajduje się także specjalnie dobrany zestaw naturalnych ekstraktów roślinnych o działaniu pielęgnacyjnym i kojącym delikatną skórę okolic oczu:
- ekstrakt z ogórka (działanie przeciwzapalne i kojące),
- ekstrakt z granatu (działa regenerująco, przeciwobrzękowo, łagodzi podrażnienia,
- zielona herbata (źródło antyoksydantów, działa nawilżająco),
- ekstrakt z pestek dyni (bogaty w fitosterole i rzadkie aminokwasy działa kojąco, wspomaga procesy odnowy skóry).
Formuła FEG Eyelash Enhancer została dodatkowo wzbogacona kompleksem witaminowym ( witamina A w postaci palmitynianu retinylu oraz witamina B12).
Odżywkę FEG wyróżnia gęsta konsystencja, która ułatwia nakładanie preparatu, uniemożliwiając spłynięcie do oka. Minimalizuje to powstawanie podrażnień. Stosowanie ułatwia bardzo wygodny i poręczny aplikator – wystarczy jedno, delikatne pociągnięcie u nasady powieki. Odżywkę FEG najlepiej jest stosować wieczorem, po wykonaniu demakijażu, na czystą i suchą skórę.
Serum jest oparte na naturalnych składnikach i całkowicie bezpieczne - nie wywołuje alergii ani zmian w kolorze siatkówki. Produkt został przebadany dermatologicznie (testy przeprowadzono w 2011 roku w Naval Medical Center w San Diego).
Jedno opakowanie serum wystarcza na ok. 5 miesięcy kuracji.




Najbardziej zależy mi na przyciemnieniu rzęs i zagęszczeniu ich 

















Aplikator jest bardzo cienki i precyzyjny, bardzo łatwo i szybko nakładam odżywkę wzdłuż linii rzęs 






Teraz pokarzę Wam moje rzęsy, zdjęcie nie jest idealne, ale brak doświadczenia w kwestii takich zdjęć robi swoje :) Dodatkową trudność sprawiły mi same rzęsy, naturalnie są podkręcone i ciężko mi było je sfotografować. Jak widać nie są bardzo krótkie, ale do firanek też im daleko. Chciałabym aby się zagęściły, oraz żeby były przyciemnione. Mam nadzieje, że odżywka mi to zapewni 














Dzisiaj to tylko zapowiedź i przedstawienie produktu, jeżeli miałyście tę odżywkę, napiszcie mi proszę w komentarzu jak się u Was sprawdziła. Mam w planach po miesiącu zrobić podsumowanie, myślę, że tyle wystarczy, aby zauważyć wpływ produktu na rzęsy i ich stan.Jeżeli coś się zmieni uzupełnię post :) Pozdrawiam



Mini zakupy kosmetyczne

Mini zakupy kosmetyczne

Hej :)
dzisiaj szybki post z drobnymi zakupami, jakie poczyniłam w ostatnim miesiącu. Miałam też w planach wybrać się do Rossmanna po podkład + korektor, ale jednak odpuściłam. Mam spory zapas, a promocje się powtarzają, także skorzystam innym razem. Nie kupiłam dużo, ale udało mi się kupić trzy produkty, których byłam bardzo ciekawa. Zapraszam dalej :) 









Teraz kiedy patrzę na zdjęcia, widzę, że zrobiło się świątecznie :) Srebro i czerwień tak mi się kojarzą :)


Jako fanka lakierów, nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności :) Postawiłam na dwa jesienne kolorki klasyczna czerwień nr 56, oraz gorzka czekolada nr 115


Podkład na który miałam wielką ochotę, jestem zadowolona, ale na recenzję jeszcze za wcześnie. Ja zdecydowałam się na kolor 200 Soft Beige, jest ciut za ciemny, ale mieszam go z innym podkładem i jest ok. 


Korektor pod oczy, byłam go bardzo ciekawa, kiedy zobaczyłam go w drogerii pokusiłam się na ocień 04. Bardzo neutralny kolor z żółtymi tonami. Ładnie kryje i lekko rozświetla (recenzja wkrótce) 


Eyeliner z Wibo, bardzo tani i bardzo dobry. Co tu dużo mówić, mój absolutny ulubieniec, zawsze do niego wracam.


Na koniec puder do brwi Golden Rose, tego produkty byłam najbardziej ciekawa. Gama kolorystyczna jest imponująca, każda z nas znajdzie coś dla siebie. Ja postawiłam na bardzo neutralny kolor brudnego brązu z szarymi tonami nr 104. Jestem bardzo zadowolona, kolor jest idealny, pigmentacja i trwałość rewelacyjna. Produkt się nie osypuje, nie ściera, same plusy a koszt około 10 zł.







Na koniec słodki prezent jaki zrobiła mi ukochana babcia :) Uwielbiam sowy, mam na ich punkcie świra :) Babcia wie co lubię i kupiła mi cudny kocyk z małą podusią w kształcie sowy. Kolorystycznie idealnie pasuje do mojej sypialni :) Sama słodycz!







To wszystko, nic więcej nie kupiłam, bo w zasadzie teraz stawiam na garderobę. Niebawem post z zakupami odzieżowymi :) Pozdrawiam ciepło


Regenerujący krem do rąk EVREE

Regenerujący krem do rąk EVREE

Hej,
dzisiaj przychodzę do Was z recenzją, produktu, który wydaje się nam kobietom tak niezbędny w codziennym życiu, jak pasta do zębów, żel pod prysznic, czy tusz do rzęs. Mowa oczywiście o kremie do rąk! Ja posiadam kilka tubek w swojej kolekcji, w każdej torebce, na toaletce, w łazience, w salonie i na szafce nocnej. Zawsze towarzyszy mi jakiś krem, który ma mi przynieść ulgę i poprawić stan moich dłoni. Z kremami do rąk, bywa oczywiście tak jak z kremami do twarzy. Nie każdemu sprawdza się to samo. Ja sama miałam już w całym swoim życiu wiele kremów. Jedne lubiłam bardziej, drugie mniej, a jeszcze inne okazywały się totalnymi bublami. Jak sprawdził się u mnie krem marki evree ? Zapraszam dalej




Zawiera: d - pantenol, alantoinę, glicerynę, urea, olejki owocowe (migdałowy, awokado i arganowy) oraz roślinne emolienty.
Krem głęboko odżywia i regeneruje skórę, wspomaga naturalną odbudowę zniszczonego naskórka, a także koi podrażnienia. Dzięki swoim składnikom tworzy ochronny filtr zabezpieczający skórę przed utratą wilgoci oraz ponownym wysuszeniem.
Wmasować w skórę dłoni. Stosować kilka razy w ciągu dnia, po każdym myciu rąk i przed snem.
Krem ma zastosowanie do bardzo suchej, podrażnionej i zniszczonej skóry.


OPAKOWANIE:
klasyczna tubka, zamykanie na klik. Ładna szata graficzna, podoba mi się kolor, dodaje energii.Pojemność 100 ml, cena około 9zł  



 

ZAPACH:
dość przyjemny, mnie kojarzy się z mydłem...takim dla bobasów



SKŁAD:Aqua (Water), Caprylic/Capric Triglyceride, Urea, Glycerin, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glyceryl Stearate, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Cera Alba (Beeswax), Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Persea Gratissima (Avocado) Oil, Glycine Soja (Soybean) Oil, Glycine Soja (Soybean) Sterols, Hexyl Laurate, Sodium Acrylate/Acryloyldimethyltaurate Copolymer, Isehexadecane, Polysorbate 80, Argania Spinosa Kernel (Argan) Oil, Panthenol, Allantoin, Dimethicone, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, Xanthan Gum, Disodium EDTA, Propylene Glycol, Diazolidinyl Urea, Iodopropynyl Butylcarbamate, Benzyl Salicylate, Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional, Limonene, Linalool, Parfum (Fragrance) (25.11.2013)





KONSYSTENCJA:
typowa dla kremów do rąk, po wydobyciu z tubki dość bogata po rozsmarowaniu okazuje się lekka. Krem bardzo szybko się wchłania i co najważniejsze nie pozostawia tłustej warstwy.




MOJA OPINIA:
marka była mi całkowicie obca, nigdy wcześniej niż używałam niczego spod szyldu tej firmy. Podeszłam do testów bardzo spokojnie, szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się  efektu wow. Pomyślałam, krem jak krem, na pewno cudów nie sprawi. Mam już swoich ulubieńców w kwestii pielęgnacji dłoni. Ale jestem otwarta na nowości i zaczęłam testy. W zasadzie mogłam pisać recenzję już po pierwszym użyciu, bo efekt mnie zachwycił :) natomiast ja muszę pomęczyć kosmetyk dłużej, aby podzielić się z Wami opinią na jego temat. Jaki jest ten krem? Na pewno bardzo nawilżający, natłuszczający i otulający. Dłonie po jego użyciu są otoczone zabezpieczającą powłoką. Czuć natychmiastowy efekt nawilżenia i wygładzenia. Dłonie staję się bardzo miękkie. Krem szybko się wchłania, nie pozostawia uczucie lepkości na skórze. To ogromny plus, od razu możemy usiąść do komputera bez obawy o ślady po kremie na klawiaturze. Dłonie są bardzo gładkie, lekko pudrowe, satynowe. Bardzo polubiłem ten efekt. Nawilżenie jest naprawdę bardzo dobre, nie wiem jak sprawdzi się w okresie zimy i dużych mrozów, ale wydaje mi się, że da radę. Lubie nakładać go na noc grubszą warstwą, można dołączyć do tego zabiegu bawełniane rękawiczki. Rano dłonie są miękkie i bardzo odżywione. Krem ma dość dobry skład, oczywiście nie jest to skład eco, ale w kremie do rąk to żadna przeszkoda. Fajnie, że znajdziemy w nim mocznik oraz masło Shea. Zauważyłam, że krem fajnie nawilża moje skórki z którymi mam dość duży problem. Jedyny minusik, to zapach. Niby nie ma w nic drażniącego, ale gdyby pachniał karmelem ahh byłby wieczorną ucztą bez kalorii. Polecam Wam ten krem, ma wszystko co powinien mieć krem do rąk. Przede wszystkim naprawdę nawilżą i regeneruje skórę (szczególnie widać to po nocy) Nie zostawia tłustej, lepkiej warstwy na skórzę, wchłania się bardzo szybko. Jest dość wydajny, ja sobie nie żałuje, a wciąż mam go ponad połowę i na koniec cena, bardzo dobra jak z produkt tej jakości.
Jestem bardzo zaskoczona jakością produktu, na pewno przyjrzę się tej marce bliżej, już mam ochotę na serum do rąk
Spadające liście

Spadające liście

Hej :)
jestem już po koncercie, wrażenia niesamowite. Szaleństwo w najczystszej postaci! Slash jak zawsze doskonały, utwory rozgrzały publiczność do czerwoności. Szalałam do upadłego :) Niestety nie udało mi się zrobić zdjęcia z moim idolem, ale szykuję się na następny koncert i może wtedy się uda ;) Dzisiaj mam dla Was stylizacje, z dni kiedy jeszcze było ciepło i przyjemnie. Niestety teraz chodzę już w rękawiczkach i czapce. Stylizacje zapewne będą pojawiać się rzadziej, ale na pewno jeszcze jakieś będą :) Trencz, kolejny raz pojawia się na blogu. Uwielbiam go, pasuje do wszystkiego i fantastycznie się w nim czuje. Pozdrawiam ciepło w ten zimny wieczór :)

























trencz- New Look
golf - nn 
spódniczka- H&M
rajstopy- Gatta
botki- nn


Slash! ta noc będzie nasza

Slash! ta noc będzie nasza

Hej Kochane,
dzisiaj bardzo nietypowy post, w zasadzie nigdy nie pisałam Wam nic więcej o sobie. Mam na myśli to jakiej muzyki słucham, jakie filmy lubię oglądać i jakie książki preferuję. Na pewno nadarzy się okazja, aby Wam to kiedyś napisać. Dzisiaj chciałam Wam powiedzieć o mojej ogromnej namiętności, mianowicie o muzyce rockowej. Ta muzyka towarzyszy mi już 20 lat, a może nawet dłużej. Zaczęło się od fascynacji muzycznych mojego taty. Sam miał kapelę rockową i w moim rodzinnym domu zawsze słuchało się takiej muzyki. Mój tato, zawsze był dla mnie wzorem, zatem przychodziłam do niego i razem oglądaliśmy MTV. To były bardzo dawne czasy, kiedy ten kanał oferował muzykę... Starsze pokolenie na pewno pamięta ;) Słuchaliśmy wielu rockowych kapel, wszystkich "modnym" w tamtym czasie. Kupowaliśmy kasety, oglądaliśmy zagraniczne programy. Pewnego razu, usłyszałam zespół Guns N Roses i przepadłam. Miałam kilka lat,ale do dzisiaj mam bzika na punkcie ich muzyki. Nie ma dnia, żebym nie słuchała jakiegoś kawałka tego zespołu. Ale wracając do przeszłości, zwariowałam na punkcie tego zespołu, miałam nawet zeszyt do którego wklejałam wycinki z gazet na ich temat :) Totalne szaleństwo! Ciągle ich słuchałam i rosłam z tą muzyką w sercu. I tutaj dochodzę do sedna sprawy, pamiętacie piosenkę "November Rain" I genialną solówkę Slasha (mały Kościółek na pustkowiu) Pierwszy raz się zakochałam, jak to teraz piszę, uśmiecham się sama do siebie. Moja pierwsza platoniczna miłość, z której jak się okazuje nie wyrosłam :) 
Slash jest dla mnie wybitnym muzykiem i kompozytorem. Uwielbiam każdy jego utwór i doceniam każdy projekt w jaki się zaangażował. Niestety nie było mi dane zobaczyć GNR na żywo. Ale dostałam prezent, dzięki któremu zobaczę swojego idola na żywo i to już jutro :) Mój tata jest bardzo podekscytowany tym wydarzeniem, bardzo chciałby być tam ze mną, ale tym razem przy dźwiękach ukochanej muzyki, będzie towarzyszył mi mój mąż. To właśnie prezent od mojego męża z okazji imienin :) Wie, jak bardzo kocham tę muzykę, tego artystę i zrobił mi najpiękniejszy prezent w całym moim życiu. Kochane, nie chce żebyście odebrały to w kategorii przechwałek, chciałam się z Wami podzielić radością i ekscytacją jaką czuję. To jest spełnienie najskrytszych marzeń, które nosiłam w sobie od dziecka. Jestem bardzo podekscytowana, czuję  radość, strach, wszystkie emocje. Chyba jeszcze to do mnie nie dotarło :) Chciałabym zrobić dla Was zdjęcia z tego koncertu, ale nie można wnosić aparatów, może uda mi się pstryknąć coś telefonem. Już jutro zobaczę go na żywo i chętnie zamieniłabym z nim kilka słów, niestety to marzenie na pewno się nie spełni. Ale nie można mieć wszystkiego, sama muzyka i widok jego postaci, to dla mnie całkowite spełnienie :) 

























Na pewno pomyślicie, że jestem totalnie szalona :) W zasadzie tak jest, jestem bardzo żywiołowa i chaotyczna. Mam dusze rozdartą miedzy rockową dziewczyną i wielką romantyczką. Jestem pełna sprzeczności, ale czasami udaje mi się stworzyć spójną całość ;) Czy lubicie tego artystę, słuchacie jego muzyki, a może któraś z Was, wybiera się jutro do Krakowa? Trzymajcie kciuki :)
SVR dermo active woda micelarna do demakijażu

SVR dermo active woda micelarna do demakijażu

Hej,
dzisiaj przychodzę do Was z recenzję płynu micelarnego marki SVR dermo active. Dostałam ten produkt na spotkaniu blogerek, które miało miejsce 18.października w  Katowicach. Uwielbiam testować tego typu produkty, byłam go bardzo ciekawa. Moim ulubieńcem od kilku już chyba lat jest płyn z BeBeauty. Każda z nas go miała, jedne go uwielbiają innym się nie sprawdza. Tak jest z każdym kosmetykiem i trzeba brać na to poprawkę. Kolejnym moim ulubieńcem jest płyn z Garniera, w moim odczuciu identyczny jak Bioderma. Dzięki temu, że dostałyśmy do testów kilka produktów, mogłam poznać ten oto produkt. Jesteście ciekawe jak się sprawdził? zapraszam dalej



OD PRODUCENTA:
Provegol Eau demaquillante micellaire - to produkt stworzony specjalnie do demakijażu. Formuła płynu micelarnego pozwala bardzo dokładnie oczyścić skórę bez konieczności użycia mleczka. Można go stosować do demakijażu całej twarzy, również oczu i ust.

Woda Provegol usuwa każdy rodzaj tuszu do rzęs, również wodoodporny, bez konieczności intensywnego pocierania!

Receptura wody Provegol uwzględnia potrzeby najbardziej wrażliwej skóry: usunięto z niej konserwanty (parabeny), zaś dodatek alantoiny i wyciągu z nagietka działa łagodząco. Dodatek substancji nawilżających pozostawia skórę gładką i delikatną, bez uczucia wysuszenia.

Doskonale oczyszcza skórę z zanieczyszczeń oraz usuwa makijaż. Przeznaczony do skóry suchej i wrażliwej, do oczyszczania skóry twarzy oraz oczu i ust. Zachowuje płaszcz hydrolipidowy skóry. Wyciąg z nagietka lekarskiego i alantoina łagodzą podrażnienia.

Skład: wyciąg z nagietka lekarskiego, alantoina, gliceryna, pH fizjologiczne, delikatny zapach, bez alkoholu, bez mydła, bez konserwantów - parabenów.


OPAKOWANIE:
buteleczka, poręczna, zamykanie na klik. Jest przezroczysta, dzięki czemu wiem ile produktu mi jeszcze zostało.Pojemność 200 ml. Cena około  39zł






ZAPACH:
przyjemny, delikatny i odświeżający. Bardzo lubię przemywać nim twarz rano.


KONSYSTENCJA:
woda micelarna :) na szczęście nie ostawia żadnego tłustego filmu na twarzy, czy wokół oczu. 




WYDAJNOŚĆ:
płyn jest dosyć wydajny, ale ja też go sobie nie żałuję. Przemywam buzię i oczy kilkukrotnie.



MOJA OPINIA:
bardzo przyjemny produkt, który mam wrażenie, że nawilża moja skórę. Niweluje uczucie ściągnięcia, przesuszenia (terapia kwasami). Po jego użyciu buzia jest bardzo fajnie oczyszczona i odświeżona. Zapach otula zmysły,a buzia jest przyjemnie nawilżona. Bardzo fajnie radzi sobie także z pomadkami, nawet tymi typu Long lasting. Nie rozmazuje pomadki, tylko ściąga ją całkowicie z ust. W kwestii demakijażu oczu, płyn także spisał się bardzo dobrze. Po pierwsze nie podrażnia oczu, nie szczypie, nie powoduje łzawienia, nawet kiedy dostał się do worka spojówkowego (niezdara). Ładnie ściąga makijaż z oka. Nie trzeba trzeć oka, ani długo trzymać płatka przy powiece. Raz, dwa i makijaż jest ściągnięty w całości. Fakt, nie tworzę wymyślnych, barwnych makijaży. Maluję się raczej delikatnie i w stonowanych kolorach, ale zawsze mam kreskę robioną eyelinerem. Płyn nie ma z tym żadnego problemu, a znam przypadki, kiedy płyn rozmazuje eyeliner, tworząc efekt pandy :) Nie wypowiem się w kwestii makijażu wodoodpornego, ponieważ nie używam takich produktów. Jestem zadowolona, podoba mi się to,że produkt nie pozostawia żadnego filmu na skórze. Wystarczy go niewiele,żeby poradził sobie z makijażem oka. Do twarzy, używam więcej płatków, ale mam obsesję, buzia musi być super czysta. I nawet po umyciu twarzy żelem,sięgam po płyny, lub toniki.Płyn fajnie się sprawdził w kwestii rozrabiania maseczki z glinki czerwonej. Mój eksperyment, skoro tak świetnie nawilża skórę, dodam go do maski. I nie pomyliłam się, fajnie rozrobił maseczkę i nie potrzebowałam już wody termalnej. Myślę, że to fajny produkt, także dla oczu wrażliwych. Jedyny minus, to cena za 200ml produkty, płacimy około 39zł. Jest to sporo, bo jednak po tego typu kosmetyki sięgamy bardzo często i idą dosłownie jak woda :) 



Moja ulubione róże do policzków top 5

Moja ulubione róże do policzków top 5

Hej,
dzisiaj mam dla Was odrobinę koloru. Przedstawię Wam moje ulubione róże do policzków. Moja top 5.Bardzo lubię ten rodzaj kosmetyków, mogę pominąć bronzer, albo pomadkę, ale róż na policzkach zawsze musi być! Uwielbiam je za to, że w parę sekund zmieniają cały mój makijaż i wygląd. Róż na policzkach dodaje uroku, sprawia, że mamy naturalny, dziewczęcy rumieniec. Pięknie podkreśla kości policzkowe, twarz nabiera koloru i wyrazu . Bladzioszki takie jak ja, bardzo liczą szczególnie na ten kolor :) Kupuję dużo róży i często je zmieniam. Praktycznie każdego dnia, nakładam inny odcień. Róż dobieram do  koloru pomadki, ubioru, humoru i pory roku. Czy Wy też tak robicie?








BOURJOIS
często Wam pokazuję kosmetyki tej marki, to zdecydowanie moja ulubiona drogeryjna firma. Ich róże kocham miłością wieczną. Piękne kolory, świetna pigmentacji i trwałość.Naprawdę imponująca, ponieważ ten róż wytrzymuje u mnie cały dzień, a to rzadkość. Róż jest wypiekany i cechuje go fantastyczna wydajność. Poza tym zapach... Uwielbiam :)  Mój jest w kolorze 34 ROSE D'OR 




CELIA:
róż ma niepozorne opakowanie, ale kolor jest fenomenalny. Idealny, chłody odcień różu. Kolor można stopniować od lekkiej mgiełki, po porządny rumieniec ;) Polska marka, uważam, że wciąż mało doceniana.Pomadki okazały się hitem, tera czas poznać róże. Kolor nr 1



CHANEL:
uwielbiam tę postać, przeczytałam o niej wszystko :) Róż dostałam w prezencie od męża i od pierwszego użycia go pokochałam. Kolor to brzoskwinka (niestety na zdjęciach, trudno było mi to uchwycić) Piękny, delikatny kolor z lekkimi srebrnymi drobinkami.Nie mam problemu z drobinkami, a jeśli są srebrne, to lepiej dla mojego typu urody :) Róż utrzymuje się cały dzień i nawet noc. Wystarczy odrobina, aby dał piękny efekt na policzkach.Dostaję dużo komplementów, kiedy go noszę. Ożywia moją cerę, ale nie jest to pomarańczka, która mi nie pasuje. Jest to delikatny koral, brzoskwinka ahh cudny. Uwielbiam to opakowanie, solidne i bardzo eleganckie. Mój kolor to: 20 TWEED CORAIL




ESSENCE:
kolejny cukiereczek, takie odcieniu u mnie przeważają :) Lubię ten róż za mix jaki można stworzyć dzięki niemu. Dwa kolorki, które po wymieszaniu dają jeszcze inny odcień Z tym różem, każdego dnia można mieć inny makijaż.Słodki, cukierkowy, trzeba uważać, żeby nie przesadzić, róż jest mocno napigmentowany.Trwałość średnia Niemniej lubię go nosić :) Kolor 20 PINKY FLOW




MAKEUP REVOLUTION:
mój najnowszy nabytek, ale ulubieniec od pierwszego użycia. Róż ma cudne, słodkie opakowanie, identyczne jak u Too Faced :) Nie mogłam mu się oprzeć. I dobrze zrobiłam, róż jest piękny. Mamy tutaj trio, kolorki są błyszczące, ale nie jest to wulgarny brokat, te drobinki na policzkach tworzą piękną tafle. Trzy odcienie, które można nakładać pojedyńczo, albo ze sobą mieszać. Technika dowolna. Uwielbiam go za rozświetlenie i wspaniale odcienie. Trwałość także bardzo dobra, do końca dnia widzę róż na policzkach.Szkoda,że serduszko nie pachnie, ale nie można mieć wszystkiego :) Mój kolor to: CANDY QUEEN OF HEARTS.




Jakie są wasze ulubione róże do policzków, na jakie kolory stawiacie i co mi możecie polecić :) Pozdrawiam
Copyright © 2014 Do połowy pełna... , Blogger