Hej Kochane,
jak spędzacie niedziele, u nas leniwie i spokojnie, potrzebowałam takiego dnia :) Czuję się zrelaksowana i naładowana pozytywną energią na cały tydzień. Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją paletki, która pomimo tego, że jest mała i niepozorna, zrewolucjonizowała mój makijaż. Jak wiecie moja makijaże są raczej delikatne, klasyczne i przede wszystkim w neutralnych kolorach. Nie lubię u siebie mocnego makijażu, chyba nie bardzo do mnie pasuje. Zawsze stawiam na delikatne podkreślenie urody, mam nadzieje, że mi się to udaje :) Posiadam w swojej kolekcji kilka paletek, mam też paletkę z Inglota, którą sama sobie zrobiłam, ale zawsze czegoś mi brakowało w moich zbiorach. Kiedy zobaczyłam, że Urban Decay, wprowadził nową paletkę z matowymi, neutralnymi cieniami, zamarzyłam o niej. Myślałam o zakupie, ale zawsze kończyło się tak, że kupowałam inne kosmetyki, lub ubrania, a o paletce zapominałam. Na szczęście mój mąż, wiedział, że marzę o tej paletce i kupił mi ja na Zajączka :) I tak oto stałam się szczęśliwą posiadaczką paletki idealnej, dlaczego taka jest, zapraszam dalej.
OPAKOWANIE:
kartonik, a kartoniku urocza, malutka paletka. Nawet się nie spodziewałam. że będzie aż tak malutka :) Jest dość masywna i ciężka, czuć, że ma się ją w dłoni. Opakowanie jakby satynowe, bardzo elegancko się prezentuje. Wewnątrz znajdziemy lusterko i sześć cieni, każdy z nich o masie 1,3 g. Cena to około 120zł, dostępna w Sephorze. Bardzo podoba mi się to, że paletka z łatwością mieści się w kosmetyczce, dzięki czemu można zabrać ją ze sobą wszędzie.
KONSYSTENCJA:
teraz już rozumiem dlaczego tyle dziewcząt uważa, że te cienie są wyjątkowe. Konsystencja jest zupełnie inna, niż w przypadku znanych mi cieni matowych. Są one jakby bardziej mokre, nie osypują się tak bardzo i nie mają takiej pudrowej konsystencji na powiece. Pomimo tego, że to maty w dotyku są bardziej satynowe, jedwabiste. Nie wiem jak to lepiej wytłumaczyć. Cienie, rewelacyjnie się nakładają, wystarczy odrobina na pędzlu i już widzę kolor na swojej powiece. Blendują się rewelacyjnie, makijaż zajmuje mi 8 min z użyciem kilku kolorów, a jak wiadomo rano każda z nas się spieszy. Bałam się, że cienie będą słabo napigmentowane lub będą zlewać się na powiece. Nic takiego się nie dzieje, doskonale widać, gdzie jest dany kolor, załamanie jest pięknie podkreślone. Cienie zostają na swoim miejscu przez cały dzień, oczywiście używam bazy, ale robię to przy każdych cieniach. Ciernie się nie osypują, jedynie lekko przy nabieraniu na pędzel, natomiast nie osypują się na policzka i pod oczami, tworząc ciemne smugi.
KOLORY:
w paletce, znajduje się sześć cieni, pięć matowych i jestem satynowy SKIMP, jest to beżowo- złoty cień, idealny na całą powiekę, lub jako cień rozświetlający. Pozostałe kolory to maty. Paletka została tak skomponowana, że wszystkie kolory rewelacyjnie ze sobą współgrają. Często jest tak, że w paletkach połowa cieni nam nie pasuje i pozostaje niewykorzystana, w tym przypadku jest inaczej. Cienie są jedności, idealnie się uzupełniają Nadają się do wykonania makijażu dziennego, ale także wieczorowego, wystarczy, że dodam w załamaniu i na dolną powiekę najciemniejszy cień UNDONE. Bardzo się cieszę, że w tej paletce, znajduje się właśnie taki kolor. W poprzedniej paletce na tym miejscu był czarny cień którego ja osobiście nie używam. Tutaj mamy szary, chłodny odcień, który wykorzystuję również do robienie kresek :)
BRWI:
uważam, że ta paletka jest wszechstronna :) Cień PRIMAL, chłodny, jasny brąz idealny dla blondynek, świetnie sprawdza się także na moich brwiach. W czasie podróży to świetne rozwiązanie!
TRWAŁOŚĆ I PIGMENTACJA:
słyszałam skargi, że kolory są bardzo delikatne, słabo napigmentowane, ja się z tym nie zgodzę. Wystarczy odrobina na pędzlu i już widać, że mamy makijaż. Fakt, delikatny i klasyczny, ale kiedy dołożymy cienie, możemy go nieco podrasować :) Trwałość idealna, cienie są na swoim miejscu przez cały dzień, pomimo ciepła, wzruszeń i deszczu :) Używam bazy z Hean, której szczerze nienawidzę, ale muszę ja zużyć :)
MOJA OPINIA:
dla mnie to idealna paletka, cienie są tak dobrane, że wykonamy kompletny makijaż mając przy sobie tylko te sześć cieni. Trwałość i pigmentacja rewelacja. Konsystencja nieco mokra/jedwabista sprawia, że cienie suną po powiece. Nie wchodzą w zmarszczki i nie osypują się. Ładnie się rozcierają, ale nadal widoczne jest przejście pomiędzy kolorami. Wbrew pozorom, można tworzyć rożne makijaże z tą paletką te dzienne i te na wieczór, kto na zabroni, zrobić mocniejszą kreskę, czy dokleić kępki ;) Ja jestem absolutnie zakochana, ta paletka wystarcza mi w zupełności. Inne poszły w odstawkę i nie chce do nich wracać! Te kolory, ta konsystencja i jakość są dla mnie warte swojej ceny. Cieszę się, że paletka jest mała i poręczna przez co zabieram ją ze sobą na wyjazdy, plus za lusterko :) Od miesiąca używam tych cieni, każdego dnia i myślę, że to będzie pierwsza paletka w moim życiu, którą zużyję do końca. Jeżeli szukacie naturalnych kolorów, lubicie minimalizm w kosmetyczce i na powiekach będziecie zadowolone. Ja już więcej nie potrzebuję do makijażowego szczęścia :)