Wrześniowi ulubieńcy
Nie mogę uwierzyć, że już mamy ostatni dzień września. Ten czas biegnie jak szalony, wydaje mi się, że dni i tygodnie przelatują mi przez palce. Dzieje się dużo ważnych i fajnych spraw i chyba dlatego tak gubię powszechne dni. Niemniej nie zapomniałam o podsumowującym wpisie, dotyczącym moich wrześniowych ulubieńców. A troszkę mi się tego nazbierało.
Zacznę od kolorówki, nie jest tego zbyt wiele, bo i mój makijaż nie należy do najbardziej szalonych i wymyślnych. Ale udało mi się odkryć kilka naprawdę świetnych produktów. Po pierwsze podkład Milani, który okazał się podkładem po który w tym miesiącu sięgałam najczęściej. Przepięknie prezentuje się na skórze i utrzymuje się w niemal nienaruszonym stanie przez cały dzień. Kolejny hit to bronzer od marki Golden Rose. Daje satynowe wykończenie na policzkach, dodaje cerze blasku i zdrowego koloru. Nie jest to produkt stworzony do konturowania, ale do ocieplania naszej cery <3 I na deser czekoladka, czyli paletka Makeup Revolution Nudes. Kolory są iście dzienne i jesienne. Niestety część kolorów dla mnie jest zbyt ciepła, ale z pozostałych korzystam z duża przyjemnością. Cienie są dobrze napigmentowane, nie osypują się i łatwo rozcierają.
Pielęgnacji cery, wygrywa koktajl nawilżający od Declare, To co ten produkt robi z moją skórą jest niesamowite. Nawilża, wygładza, oraz dodaje wigoru. We wcześniejszych wpisach, znajdziecie jego pełną recenzję. Ponadto maseczka australijskiej marki Skin.goo to mój pewniak w dni, w których nie potrafię się zdecydować jaką maseczkę użyć. Z założenia maseczka oczyszcza, ale dzięki zawartości masła shea, cudownie nawilża i wygładza skórę. Skład jest naturalny i wegański,a to dodatkowy atut.
Na pozostałe dni i problemy mam set niezawodnych masek- koktajli od marki Nacomi. Kremowe maski o bardzo przyjemnej konsystencji, działają na moja skórę jak kompres, szczególnie umiłowałem sobie koktajl liftingujący oraz nawilżający. Te maski możemy stosować także pod oczy i to jest ich ogromna zaleta. A także w mniejszej ilości jako serum. Jeżeli jeszcze ich nie używałyście, to serdecznie polecam wypróbować.
Jadeitowy masażer do twarzy, to mój najlepszy przyjaciel, nie rozstaje się z nim od kiedy wróciłam ze spotkania Hello Asia. Wykonuję nim masaż twarz, po nałożeniu serum/oleju lub roluję nim maskę w płachcie. Masaż twarzy poprawia jej ukrwienie, niweluje zastoje limfatyczne, a także ujędrnia. Jeżeli lubicie pielęgnację na pewno taki gadżet Wam się sprawdzi.
Moje włosy ostatnio otrzymują prostą mieszankę trzech wyżej pokazanych produktów. I muszę Wam powiedzieć, że jest istna petarda. Moja włosy, odzyskały stan sprzed kilu miesięcy (zanim podkusiło mnie, żeby je wycieniować) Są miękkie, sprężyste, nawilżone i pełne zdrowego blasku. Mój hit to mieszanka maski z olejem kameliowym, trzymane pod czepkiem od 30 min w nieskończoność, w zależności od tego ile mam czasu. Po upływie czasu, zmywam tę mieszankę ( bez użycia innych produktów maska-emulguje olej) i naturalnie suszę włosy. Efekty są rewelacyjne, serdecznie Wam polecam :)
Moje życie nie istnieje bez zapachu, w tym miesiącu najczęściej i najchętniej, sięgałam po mgiełkę Caudalie, która ma głęboki zapach wina, owoców i kwiatów. Jest niezwykle zmysłowa, kobieca i otulająca. Poza tym jej trwałość zasługuje na zapachowego Nobla :)
Wieczory są coraz dłuższe i nic nie sprawia mi takiej frajdy jak koc, książka i herbata w zestawie. "Sławne pary" to książka o znanych i cenionych minionych dekad. Jak wyglądał związek Magdaleny Zawadzkiej i Gustawa Holubka, Maryli Rodowicz i Daniela Olbrychskiego i innych. Bardzo lubię biografię, a tutaj dodatkowo mamy wątek miłosny. Nie zawsze było sielsko i pięknie, ale myślę, że zawsze ciekawie. Fajna pozycja na jesienny, deszczowy wieczór.
Będąc przy temacie długich wieczorów z książka, nie mogę pominąć herbaty, której w tym okresie wypijam znacznie więcej niż ukochanej kawy. Mój ostatni hit to herbata o urokliwej nazwie Love (zobaczcie jak pasuje do książki ;) o smaku granatu. Słodka, lekko kwaskowa bardzo otulająca i rozgrzewająca.
Na końcu, muszę polecić Wam sklep, który odkryłam przypadkiem, robiąc większe zakupy w sieci. Zapewne znacie to uczucie, kiedy nie macie czasu na godzinne przeglądanie ofert/promocji w internecie. Nie wspominając już o tym, żeby robić sobie wycieczkę od sklepu do sklepu, w poszukiwaniu wszystkiego co potrzebne. Trafiłam na bdsklep.pl przypadkiem, poszukując danego produktu. Oczom moim ukazał się sklep wypełniony po brzegi wszystkim czego potrzebuje każda kobieta/matka i gospodyni domowa. Począwszy od kosmetyków do pielęgnacji twarzy, poprzez chemię, zdrową żywność, produkty dla naszych pupili i dzieciaków. Ja przepadłam na dziale żywności bezglutowenowej, ale przy okazji zawsze wpadają mi do koszyka inne potrzebne produkty. Znacie ten sklep? Korzystacie z takich rozwiązań, ogólnych zakupów w sieci?
To już wszyscy moi wrześniowi ulubieńcy Jestem bardzo ciekawa jak pod tym względem wyglądał Was wrzesień. Odkryliście coś ciekawego, a może pojawiła się jakaś wciągająca lektura, albo pyszne danie. Dajcie koniecznie znać w komentarzu :*