Pokazywanie postów oznaczonych etykietą efektpr. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą efektpr. Pokaż wszystkie posty
Moi słoneczni sprzymierzeńcy marka Kolastyna

Moi słoneczni sprzymierzeńcy marka Kolastyna



Lato powoli się kończy, choć ja wcale nad tym nie ubolewam. Kocham jesień i nic tego nie zmieni! Ale jak przystało na porę letnią i ja dałam się  ponieść szaleństwu. Podczas urlopu opalałam się z największą przyjemnością :) Mam jasną karnację, więc z opalaniem muszę uważać, ale kiedy moja skóra jest dobrze chroniona, to i opalenizna przybiera piękny złoty odcień, a to jest zawsze mile widziane :) W tym roku nad mądrym opalaniem pieczę sprawowała marka KOLASTYNA, którą pamiętam z czasów mojego dzieciństwa :) Wniosek jest jeden, dobre rzeczy nigdy nie wychodzą z mody ;) 







Uwielbiam beztroskie chwile z książką, chłodną lemoniadą i z przyjemnym ciepełku na skórze... Jednakże zawsze dbam o to, aby skórę odpowiednio przygotować i zabezpieczyć przed szkodliwym działaniem promieniowania. Trzeba mieć odrobinę wyobraźni i warto pamiętać, że nasze zdrowie jest najważniejsze, kolor skóry jest gdzieś daleko w tyle :) 









Podczas mojego urlopu, korzystałam z wielu produktów. Osobiście preferuję olejki, ale dla męża zawsze lepiej sprawdzają się wszelkiego typu balsamy i mleczka. A na samym początku najczęściej sięgamy po produkty dla dzieci, mają one bowiem wyższe filtry. Lepiej zapobiegać, niż... spędzić urlop z kefirem na plecach ;) 









Początkowo, zaczynam od najwyższych faktorów i z biegiem dni oraz wraz z pojawieniem się opalenizny zmniejszam filtr, aby moja skóra przybrała piękny, złocisty odcień. Szczególnie lubię mieć opalone nogi, wiadomo wyglądają wtedy smuklej ;) Jednakże nigdy nie wychodzę na słonce bez żadnego zabezpieczenia!










Bardzo umiłowałam sobie olejek o filtrze 20. Niesamowity zapach, łatwość aplikacji poprzez atomizer, bardzo przyjemne nawilżenie i natłuszczenie skóry, co wizualnie  potęguje efekt opalenizny ;) Od dawna lubię olejki i sięgam po nie z największą przyjemnością, Fakt, czasami bywają problematyczne, ale ja i tak nie przestanę ich używać. Natomiast mój mąż, nigdy w życiu nie sięga po olejek, więc gonie go po plaży z buteleczką mleczka, które pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa, kiedy to malowałam wesołe słoneczka na plecach taty :) 










Na uwagę zasługuje również emulsja do opalania z filtrem 20, która dodatkowo wzmacnia i przyspiesza opaleniznę, jest to świetne rozwiązanie, kiedy nasza skóra już jest muśnięta słońcem i chcemy aby nabrała pięknego odcienia i byłą ujednolicona. Ponadto ten kokosowy, tropikalny zapach. Oj, chyba już zawsze będzie mi się bardzo przyjemnie kojarzył :) 









A po opalaniu, chodząco- kojący balsam i nie ma mowy o pieczeniu, schodzącej skórze, bólu i nieprzespanych nocach! Wakacje powinny być szczęśliwe i beztroskie i moje własnie takie były :) 


Przyjemnie wraca się z wakacyjną opalenizną, ale warto pamiętać, że nasze zdrowie jest na pierwszym miejscu!!! Niebawem przedstawię Wam sposób na to, jak zatrzymać wakacyjną opaleniznę na dłużej. Do następnego :) 





Copyright © 2014 Do połowy pełna... , Blogger