Moi słoneczni sprzymierzeńcy marka Kolastyna
27.8.16
24
bezpieczne opalanie
,
efektpr
,
filtry przeciwsłoneczne
,
Kolastyna
,
ochrona i opalenizna
,
uroda
Lato powoli się kończy, choć ja wcale nad tym nie ubolewam. Kocham jesień i nic tego nie zmieni! Ale jak przystało na porę letnią i ja dałam się ponieść szaleństwu. Podczas urlopu opalałam się z największą przyjemnością :) Mam jasną karnację, więc z opalaniem muszę uważać, ale kiedy moja skóra jest dobrze chroniona, to i opalenizna przybiera piękny złoty odcień, a to jest zawsze mile widziane :) W tym roku nad mądrym opalaniem pieczę sprawowała marka KOLASTYNA, którą pamiętam z czasów mojego dzieciństwa :) Wniosek jest jeden, dobre rzeczy nigdy nie wychodzą z mody ;)
Uwielbiam beztroskie chwile z książką, chłodną lemoniadą i z przyjemnym ciepełku na skórze... Jednakże zawsze dbam o to, aby skórę odpowiednio przygotować i zabezpieczyć przed szkodliwym działaniem promieniowania. Trzeba mieć odrobinę wyobraźni i warto pamiętać, że nasze zdrowie jest najważniejsze, kolor skóry jest gdzieś daleko w tyle :)
Podczas mojego urlopu, korzystałam z wielu produktów. Osobiście preferuję olejki, ale dla męża zawsze lepiej sprawdzają się wszelkiego typu balsamy i mleczka. A na samym początku najczęściej sięgamy po produkty dla dzieci, mają one bowiem wyższe filtry. Lepiej zapobiegać, niż... spędzić urlop z kefirem na plecach ;)
Początkowo, zaczynam od najwyższych faktorów i z biegiem dni oraz wraz z pojawieniem się opalenizny zmniejszam filtr, aby moja skóra przybrała piękny, złocisty odcień. Szczególnie lubię mieć opalone nogi, wiadomo wyglądają wtedy smuklej ;) Jednakże nigdy nie wychodzę na słonce bez żadnego zabezpieczenia!
Bardzo umiłowałam sobie olejek o filtrze 20. Niesamowity zapach, łatwość aplikacji poprzez atomizer, bardzo przyjemne nawilżenie i natłuszczenie skóry, co wizualnie potęguje efekt opalenizny ;) Od dawna lubię olejki i sięgam po nie z największą przyjemnością, Fakt, czasami bywają problematyczne, ale ja i tak nie przestanę ich używać. Natomiast mój mąż, nigdy w życiu nie sięga po olejek, więc gonie go po plaży z buteleczką mleczka, które pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa, kiedy to malowałam wesołe słoneczka na plecach taty :)
Na uwagę zasługuje również emulsja do opalania z filtrem 20, która dodatkowo wzmacnia i przyspiesza opaleniznę, jest to świetne rozwiązanie, kiedy nasza skóra już jest muśnięta słońcem i chcemy aby nabrała pięknego odcienia i byłą ujednolicona. Ponadto ten kokosowy, tropikalny zapach. Oj, chyba już zawsze będzie mi się bardzo przyjemnie kojarzył :)
A po opalaniu, chodząco- kojący balsam i nie ma mowy o pieczeniu, schodzącej skórze, bólu i nieprzespanych nocach! Wakacje powinny być szczęśliwe i beztroskie i moje własnie takie były :)
Przyjemnie wraca się z wakacyjną opalenizną, ale warto pamiętać, że nasze zdrowie jest na pierwszym miejscu!!! Niebawem przedstawię Wam sposób na to, jak zatrzymać wakacyjną opaleniznę na dłużej. Do następnego :)
Kolastyna również towarzyszyła mi w dzieciństwie :) Aktualnie miałam tylko krem po opalaniu :)
OdpowiedzUsuńoj dawno nie miałam nic z tej firmy, a to aż dziwne bo kiedyś regularnie sięgałam po te produkty
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie miałam nic z Kolastyny :)
OdpowiedzUsuńto tak samo jak ja;)
UsuńSooo Amazing Photos:)Love the products:)
OdpowiedzUsuńNewpost:http://openklosetfashion.blogspot.pt/2016/08/kodachi-azeitao-sushi-restaurante.html#comment-2862148942
Instagram:@openklosetbykarina
JA również dawno nic nie miałem z tej firmy :)
OdpowiedzUsuńZ tej firmy w tym roku nic nie miałam. No widzę, że jest w czym wybierać :)
OdpowiedzUsuńKolastyna ma dobre produkty do opalania, kupowałam je nieraz, choć w tym roku akurat zdecydowałam się na kosmetyki z innej firmy.
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że lato już się kończy... :)
W moim wypadku dbanie o skórę jest problemem nie tylko letnim, gdy słońce przypieka - cały rok nie potrafię zmotywować się do regularnej pielęgnacji całego ciała. Jedynie w sytuacjach bardzo kryzysowych, gdy skóra przypomina raczej pancerz, biorę się w garść. Jednak, już po pierwszych oznakach poprawy, wszelkie balsamy, peelingi i olejki idą w odstawkę...;)
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem balsamową dziewczyną, robię to bo muszę, ale nie czerpię z tego przyjemności :)
UsuńDawno nie miałam Kolastyny,ale to fajna firma i bardzo ją lubiłam :)
OdpowiedzUsuńja w to lato nic nie stosowałam :(
OdpowiedzUsuńKilka lat temu miałam jakieś produkty tej marki, ale nie pamiętam jak się sprawdzały :P:P
OdpowiedzUsuńU mnie tym roku też gościła Kolastyna :)
OdpowiedzUsuńoj dawno nie miałam nic z tej firmy
OdpowiedzUsuńTeraz jeszcze w tesco była promocja -50% na kosmetyki na lato to również się w to zaopatrzyłam:)
OdpowiedzUsuńmi w tym roku towarzyszyły kosmetyki Farmony Sun Balance i trochę Dax Sun :-)
OdpowiedzUsuńSun Balance też miałam :)
UsuńDawno nie miałam nic z tej marki :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie po drodze mi z Kolastyną :)
OdpowiedzUsuńdawno już nie miałam produktów tej marki, można nawet powiedzieć, że bardzo dawno
OdpowiedzUsuńMi też w tym roku towarzyszyło mądre i świadome opalanie ;p chłodząco-kojący balsam by mi się przydał :)
OdpowiedzUsuńW tym roku tyle upałów było, że praktycznie filtrów poza tymi do twarzy nie stosowałam :P
OdpowiedzUsuńRównież kojarzę te kosmetyki z dzieciństwa :)
OdpowiedzUsuń