GALENIC AQUA INFINI LOTION INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCY- Esencja Młodości...
Dzisiaj opowiem Wam o produkcie, który jeszcze kilka lat temu, uznałabym za całkowicie zbyteczny w mojej pielęgnacji. Uznawałam bowiem, że taki produkt, nie jest potrzebny mojej mieszanej cerze i że sam krem nawilżający daje radę. Całe szczęście, że wraz z wiekiem, poszerza się nasza wiedza i dzisiaj już wiem jak bardzo się myliłam. Lotion nawilżający jest teraz moim kosmetykiem obowiązkowym i nie wiem, jak mogłam bez niego żyć...
Marka Galenic, to marka, którą ciągle odkrywam. Mam już kilka swoich hitów, ale im dalej sięgam w jej asortyment, tym bardziej jestem zdumiona. To jak te produkty współgrają z moją cerą jest czymś niebywałym... Szczególnie to małe cudo, które na początku mnie do siebie nie przekonywało... A jednak odmieniło moją pielęgnacje. Stało się przysłowiową kropką na I. Dopełniło i wypełniło mój rytuał pielęgnacyjny.
Ale zacznijmy od początku, czyli słów kilka od producenta, żeby niczego nie uronić:
Galenic Aqua Infini lotion, który wzbogacony został wyciągiem z róży jerychońskiej wykazuje moc hydra-inteligentnego nawilżenia i stanowi pierwszy krok w codziennej pielęgnacji nawilżającej. Jego formuła składająca się w 80% z wody i w 20% z żelu TAMIS3 MOLECULAIRE™ gwarantuje odpowiednie nawilżenie i przygotowuje skórę do czerpania korzyści z kolejnych zastosowanych produktów pielęgnacyjnych.
Opakowanie, to smukła, plastikowa butelka, o pojemności 200 ml Widać ile produktu zużyłam i to uważam na plus. Minusem jest dla mnie dozownik, przez który "wylewamy" produkt z opakowania. Jestem fanką pipetek i pompek, dlatego marudzę.
Zapach emulsji jest wspaniały i pomimo tego, że jest różany absolutnie mi nie przeszkadza (nie jestem fanką różanych aromatów) Ten produkt pachnie mlecznie, pachnie czystością, klasyczną wersją Dove, albo Nivea z odrobiną świeżej róży....
Lotion, mleczko, emulsja można określać ten produkt wieloma nazwami i każda jest trafna. Konsystencja tego produktu, przypomina lekką zawiesinę, rozwodnione mleczko do demakijażu z odrobiną żelu hialuronowego... Jest ultralekka i wchłania się błyskawicznie, nie pozostawiając na skórze, żadnego filmu. Na mojej mieszanej cerze, nie powoduje przetłuszczania, świecenia, czy zapychania. Jest to produkt bardzo delikatny w odczuciu i bardzo mocny w działaniu. Wylewam odrobinę w zagłębienie dłoni i rozprowadzam na całej skórze twarzy. Lekko masuję, a pozostałość "wciskam" w skórę. Na lotion, nakładam kolejno serum i krem. Wszystko się ze sobą łączy i wzajemnie uzupełnia.
Esencja piękna, tak modny termin w azjatyckiej pielęgnacji ma tutaj swój europejski odpowiednik. Ten produkt jest dla mnie właśnie taką esencją upiększającą, która choć niepozorna tak wiele zmienia w pielęgnacji. Po pierwsze, daje ukojenie, po porannym oczyszczaniu twarzy, niweluje ściągnięcie i przesuszenie. Przywraca równowagę i komfort skórze. Po drugie intensywnie nawilża cerę, to jak powiew świeżego powietrza w upalny dzień. Moja cera wchłania ten produkt jak gąbka wodę (przypominam, że mam cerę mieszaną) Jak się okazuje moja cera potrzebuje tej porcji nawilżenia. Po wchłonięciu, skóra jest miękka, delikatna i wygładzona. Efekt bazy silikonowej! Nakładane kolejno produkty (serum i krem) wchłaniają się szybciej i lepiej. Esencja spija wszystko to, co najlepsze w kolejnych kosmetykach, pozwalając wniknąć im głębiej w skórę, Nie musiałam długo czekać, na poprawę stanu mojej skóry, która stała się pełna blasku. Jest miękka i bardziej sprężysta. Nie potrafię nawet tego opisać... Ale widzę szaloną różnicę w wyglądzie i kondycji mojej cery. To jest niebo, a ziemia, to właśnie ta kropka na I w mojej pielęgnacji. Mały krok, który kiedyś ostentacyjnie bym wyśmiała, teraz stał się elementem kluczowym i wiążącym moją pielęgnację w całość. Lotion, stosuję dwa razy dziennie i zostało mi go mniej niż połowę ( zdjęcia robiłam dawno) Uważam, że jest to produkt wydajny, bo wystarczy go odrobinę. Konsystencja zawiesiny, która nie przecieka przez palce, mówi sama za siebie. Jestem absolutnie zakochana. Nie miałam pojęcia, że moja cera tak bardzo potrzebuje dodatkowej porcji nawilżenia, że będzie spijała ten lotion do ostatniej cząsteczki. Nie potrafię wyrazić tego słowami, jak wiele ten produkt zrobił i jak bardzo to odczuwam. Teraz wiem, że moja pielęgnacja jest kompletna i z pewnością zakupię go ponownie. A Wy stosujecie tego typu lotiony i esencje? Czy dopiero rozważacie zakup tego typu produktu? Sądzę, że wiele z Was poczuje i zobaczy różnicę, kiedy dołączy ten element do swojej pielęgnacji, dla mnie ten jeden mały krok, okazał się krokiem milowym mojej pielęgnacji!