Czy idealny krem BB istnieje?! Missha, M Signature, Real Complete BB Cream



Azjatyckie kremy BB, podbiły świat i serca wielu z Was. U mnie niestety nie było tak różowo. Stosowałam kilka kremów, miałam wiele próbek i zawsze było coś nie tak. Zazwyczaj kremy mi się ważyły i były bardzo widoczne na cerze, wchodziły w załamania skóry (nawet przypudrowane) i niestety po kilku godzinach noszenia świeciłam się jak bombka. Nawet osławiony krem Missha Perfect Cover nie zdał egzaminu, był bardzo widoczny na skórze, ważył się i podkreślał suche skórki. Dla mnie był to jeden wielki koszmarek.... Niemniej na plus kremów BB przemawiają wysokie filtry i dlatego skusiłam się kolejny raz na krem marki Missha. Tym razem, postawiłam na wersję Signature Real Complete i nareszcie mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z kremu BB, po raz pierwszy w swojej kosmetycznej karierze :) 







Zacznę od opakowania, mała, zgrabna i miękka tubka o pojemności 20g Postawiłam na mniejszą pojemność w obawie, że znowu się rozczaruję i krem wyląduje w koszu. Szata graficzna jest śliczna kolor rose gold i złote napisy, bardzo przyjemne dla oka. Wersja pełnowymiarowa posiada pompkę (oczywiście na plus) i jeszcze piękniejszą szatę graficzną na tubce pojawiają się złocone kwiatuszki. Mały, ale przyjemny szczegół. Krem zamawiałam w sklepie Beautytrend Mniejsza pojemność kosztuje 41,90/20g natomiast większa pojemność 79,90 zł/45g Krem posiada filtr 25 Pa ++ dla mnie to w sam raz, choć wiem, że dla niektórych może to być za mało. 










Kremy BB mają za zadanie wyrównać koloryt naszej cery, ujednolicić i upiększyć skórę. Krem Missha Signature, to krem BB, który producent opisuje długotrwale kryjący i to przekonało mnie, aby go zamówić. Rozumiem makeup no makeup, ale wtedy nie widzę potrzeby nakładania kremu BB który udaję skórę. Kiedy chcę mieć dzień bez makijażu, po prostu go nie nakładam i już, Kiedy jednak sięgam po podkład , czy inny produkt, chcę aby wyrównał on koloryt cery, zakrył ewentualne niedoskonałości i przede wszystkim utrzymywał się na skórze. Nie ma niczego gorszego od produktu zebranego w porach i zmarszczkach, który ścieka z twarzy i brzydko się waży... Niestety takie były  moje doświadczenia z kremami BB. Tym bardziej się cieszę, że znalazłam ten produkt...









Krem na bardzo przyjemną i lekką konsystencję, przypomina mi  krem do twarzy. Rozsmarowuje się go bardzo szybko i lekko zastyga (chwałą mu za to) Kolor jaki posiadam to nr 21 w pierwszej chwili jest troszkę różowy, ale później dopasowuje się do mojej cery i przybiera neutralne tony. Krem nie odcina się kolorystycznie od szyi, ładnie wtapia się w skórę. Dla bardzo jasnych karnacji, polecam nr 13. Z kremem prasuje się bardzo przyjemnie i łatwo, najczęściej nakładam go palcami, czasami wklepuję Beauty Blenderem, raczej nie używam do jego aplikacji pędzli. Wykończenie jakie pozostawia na skórze jest lekko satynowe, nie jest to płaski mat i nie jest to super mokre glow, którego ja nie lubię w kremach BB. 


















Tak krem prezentuje się na skórze, lekko przypudrowany. Zdjęcie nie jest w żaden sposób poprawiane jak zawsze :) 











Co wyróżnia ten krem? Przede wszystkim to, że lekko zastyga na skórze, dzięki temu na mojej mieszanej cerze, utrzymuje się naprawdę dobrze. bo nawet do 6 godz , przypudrowany cienką warstwą Meteorytów. Kem prezentuje się na skórze nieskazitelnie, pięknie wyrównuje koloryt, przykrywa drobne niedoskonałości, ale krycie możemy zbudować, więc to kolejny plus, szczególnie dla cer problematycznych. Uwielbiam go za to, że nie podkreśla porów, ani zmarszczek, nie uwydatnia suchych skórek, które czasami pojawiają mi się w okolicy nosa. Krem nada się dla każdego typu cery, w tym dla skór dojrzałych. Pozostawia satynowe wykończenia, skóra wygląda na wypoczętą i wyspaną, świeżą i młodzieńczą, Przy czym twarz nie świeci się jak w przypadku innych tego typu produktów. Wszystko w tym kremie mnie zachwyca, zarówno szata graficzna, poprzez zapach, po jego wykończenie na skórze. Jest lekki i komfortowy w noszeniu, nie zapchał mnie, ani nie przesuszył. Zachowuje się jak odżywczy krem, nie powoduje ściągnięcia cery. Wystarczą dwie minuty, aby cieszyć się zdrową i piękną cerą. Ja go pokochałam i jestem przekonana, że dla osób, które do tej pory nie trafiły na dobry krem BB, z tego będą zadowolone. Missha Signature Real Complete, to krem BB, który spełnia obietnice producenta i moje oczekiwania. Zwróćcie na niego uwagę, podczas kolejnych azjatyckich zakupów. Na lato, sprawdzi się idealnie :) 






29 komentarzy:

  1. mi ten krem nie do końca wpadł w gusta ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam próbki i mi się podobał, ale latem by na mojej cerze nie podołał niestety :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Latem też mam duży problem z podkładami niestety :(

      Usuń
  3. Nie znam, ale chętnie sprawdze jak u mnie się spisze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładnie wygląda na skórze :) Ja z Misshy znam tylko Perfect Cover i mnie po nim niestety mocno wysypało, dlatego teraz sceptycznie podchodzę do kremów BB ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy ten BB , być może też byłabym z niego zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dobrze wygląda na skórze. Ciekawy :) super, że nie przesusz

    OdpowiedzUsuń
  7. Kuszą te kremiki koreańskie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ładnie się prezentuje na skórze :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Żadnego azjatyckiego BB jeszcze nie miałam, teraz na lato zakupiłam BB z Garniera, bo już mam dosyć konsystencji podkładu.

    OdpowiedzUsuń
  10. wygląda fajnie;)
    pozdrawiam cieplutko :)
    woman-with-class.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. też oczekuję dobrego krycia od takich produktów

    OdpowiedzUsuń
  12. Na Twojej cerze ten krem BB prezentuje się nienagannie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Interesting post and product really liked ❤
    I'd be happy friendship blogs ♥ Subscribe to your Blogger
    Julia Shkvo

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam jakiś krem BB tej marki, ale ma słabe krycie i za ciemny kolor.

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo ładnie się prezentuje natomiast ja wolę kremy CC :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja jakoś nie przepadam za kremami BB ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Cały czas zastanawiam się nad jego zakupem....

    OdpowiedzUsuń
  18. Lubię azjatyckie kremy BB, ale w ogóle nie jestem na bieżąco jeśli chodzi o ofertę. Jeszcze mi została resztka mojego herbacianego skinfood :) Ale niedługo planuję zakup nowego kremu BB, to obczaję próbki tego Missha, dużo dobrego słyszałam o kosmetykach tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Great post!

    You have a nice blog!

    Would you like to follow each other? Let me know on my blog with a comment! ;oD

    Have a great day!

    xoxo Jacqueline
    www.hokis1981.com

    OdpowiedzUsuń
  20. kusi mnie jakiś krem bb, ale zawsze mi coś nie pasuje, jak oglądam swatche :D ten Twój wydaje się całkiem fajny ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam jeden krem z Misshy i jestem z niego bardzo zadowolona, mowa o Missha Perfect Cover - -jeden z moich ulubionych :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Całkiem fajny ;) dobrze,że ma filtr ;) łądnie wygląda na twarzy

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Do połowy pełna... , Blogger